10 marca 2016

Rozdział 1 "Witamy w rzeczywistości"

  Może krótkie wprowadzenie?
Co stałoby się, gdyby Harry Potter nie został wybrańcem? gdyby jego rodzice byli Śmierciożercami, a on sam członkiem domu Salazara? Co, jeśli Voldemort wygra tę bitwę? Zapraszam...

*

 Szary poranek rozpoczął się jak zwykle w Malfoy Manor. Narcyza z Lucjuszem jedli obiad, opiekunka zajmowała się małym Draconem. W jadalni panowała cisza. Napięta atmosfera była wręcz wyczuwalna. Narcyza Malfoy, z domu Black wiedziała, że nie jest to małżeństwo z miłości, a z czystego układu między rodzinami. Otóż młody Draco po śmierci rodziców odziedziczy większą część spadku po starożytnym i szlachetnym rodzie Black. Tylko ze względu na rodziców, których kochała, zdecydowała się na ten związek. Lucjusz był zresztą mądrym i przystojnym młodym mężczyzną. Jednak w głębi młoda Malfoy'ówna nic do niego nie czuła.
W jednym momencie coś zahuczało, ktoś, pewnie gosposia, krzyknęła przerażona. W środku wielkiej jadalni stał sam Lord Voldemort. Patrzył pogardliwie na starszą kobietę, która po chwili ulotniła się. Czarny Pan został sam z młodymi Śmierciożercami. Przemówił potężnym głosem.
 - To już dzisiaj, moi podwładni. To już dzisiaj odnajdę młodego Longbottoma. Nareszcie obejmę pełnię władzy! -Po tych słowach zniknął. Para była przerażona, a jednocześnie podniecona planem ich Pana. Wiedzieli już wcześniej, jakie plany ma Voldemort, jednak teraz dotarło do nich, że już dzisiaj zaważą się losy świata czarodziejów. Usłyszeli płacz syna. Narcyza wstała i poszla do bawialni, by się nim zająć. Lucjusz zaś oparł się zmęczony o krzesło i westchnął głęboko. Aportował się do Ministerstwa Magii.

****

Wieczór spowił Dolinę Godryka ciepłymi barwami. Zachodzące słońce dawało piękny widok na znajdujące się nieopodal rezydencji jezioro. Alicja stała oparta o szeroką pierś Franka. Dzisiaj była Noc Duchów, jedno z ich ulubionych świąt. Usłyszeli dźwięczny śmiech Neville'a, ich ukochanego syna. Weszli do jego pokoju by sprawdzić, co maluch robi. Ten stał, trzymając różdżkę mężczyzny. Wokół niego unosiły się różnorodne kształty i zawijasy. Młoda kobieta uśmiechnęła się. Usiadła na podłodze obok syna i swoją różdżka wyczarowała mały, złoty płatek, chwyciła go w dłoń i uniosła. Ten leciał w górę, aż trafił w sufit. Gdy uderzył o sklepienie, rozpadł się, rozsypując wokół niewielkie, błyszczące gwiazdki. Chłopiec zaśmiał się radośnie, gdy wszyscy usłyszeli donośny huk. Frank zbiegł szybko na dół, w stronę drzwi wejściowych. Stał w nich jeden z najpotężniejszych czarodziei. Lord Voldemort patrzył na mężczyznę z pogardą i odepchnął go. Ten upadł i uderzył głową w ścianę. Stracił przytomność. Czarny Pan szybko udał się do pokoju, w którym przerażona Alicja kurczowo ściskała syna za ramię.
 - Odsuń się, głupia! Drętwota! - Zaklęcie uderzyło w Alicję z ogromną siłą, kobieta leżała nieprzytomna na posadzce. Wybraniec leżał na podłodze, nie mógł nic zrobić. Jedynie dużymi oczami wpatrywał się w Sami Wiecie, kogo.
 - Avada Kedavra! - Zielony promień ruszył w stronę chłopca. Uderzył w niego. Neville Longbottom leżał martwy na podłodze. Czarny Pan poczuł, jak wstępują w niego nowe siły.
Był teraz najpotężniejszym czarodziejem na świecie...


2 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie :)
    Mały Neville... Smutno mi :c
    Krótki komentarz, bo nie mam weny na dłuższy ;-;
    Ale znów ogromny huuug dla ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, już niedługo kolejny rozdział :)
      HUUUG!

      Usuń