31 maja 2016

Peter i Syriusz

  Remus pochylał się nad kawałkiem pergaminu, rozmawiając cicho z Jamesem. Syriusz leżał wygodnie na swoim łóżku, a Peter udał się do kuchni po jakieś jedzenie. Wrócił po kilkunastu minutach, w rękach niosąc naręcze ciastek i kilka butelek soku dyniowego. Uśmiechnął się do przyjaciół, wręczając im jedzenie. Po ostatniej wyprawie do Hogsmeade zostało im jeszcze kilka butelek piwa kremowego,  a także czekoladowe żaby, fasolki wszystich smaków i trochę innych przysmaków, jak lukrowe pałki czy gumy w kształcie ludzkich oczu. Gdy Peter siedział w kącie,  Remus z Jamesem kończyli  mapę. Syriusz obserwował ich w milczeniu. 
- Gotowe! Teraz musimy iść przetestować nasze dzieło. Trzmajcie kciuki! - Po czym wybiegli z dormitorium. Black spojrzał na przyjaciela.
- Patrz, Peter, zostawili nas. Chyba wolą swoje towarzystwo. Hmmm... Nikt nie powiedział, że my także nie możemy się... faworyzować. - Peter spojrzał z niezrozumieniem na twarzy.
- Łapo, ale... o co ci chodzi? Jak to faworyzować? - Spytał. Mniej więcej domyślał się, o co chodzi, aczkolwiek nawet nie chciał przyjąć tego do wiadomości. Glizdogon wstał, patrząc z niepokojem na przyjaciela.
- Na przykład... Tak? - Spytał, podchodząc do nastolatka i przyciskając go własnym ciałem do ściany. Ich głowy były bardzo blisko siebie. Zbyt blisko... Usta Syriusza odnalazły ciepłe wargi Petera. Zaczął delikatnie go całować, rękami chwytając go za szyję. Peter, z początku zaskoczony zaczął oddawać pocałunki z równą pasją. Rękami błądził po plecach, barkach czy ramionach przyjaciela. Sięgnął do pierwszych guzików jego koszuli. Zdenerwowany, nie mogąc rozpiąć koszuli chłopaka, szarpnął ręką tak, że materiał rozerwał się, a guziki dźwięcznie odbijały się o panele podłogi. Pettigrew poczuł, że Syriusz się uśmiecha. Black chwycił za krawat przyjaciela i pociągnął, jeszcze bardziej zbliżając ich do siebie.
Następnie wziął go za nadgarstek i nadal go całując poprowadził w stronę łóżka. Rzucili się na nie w tym momencie, kiedy usłyszeli trzask.
- Udało się, udało! - Uradowany Remus stanął w drzwiach, a po chwili jego twarz przybrała kolor karmazynu. James wszedł tuż za nim. Stał i patrzył, jak chłopcy nieporadnie odczepiają się od siebie.
  - Lunio... Rogaczu... - Gdy chciał coś powiedzieć, koledzy wyparowali za drzwi. James i Remus ryknęli śmiechem tak głośnym, że wszyscy na nich patrzyli.
- Naprawdę... nie domyślili się, że możemy ich sprawdzić na mapie? - Spytał Rogacz, dusząc się ze śmiechu. W tym samym czasie Peter patrzył zawstydzony na przyjaciela. To co się przed chwilą stało... To było... Taak...

Hej, hej, heej! Post dedykuję Oliwii, mam nadzieję, że Ci się podoba. Okej, jest jeszcze jedna sprawa. 
PRAWIE 40 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ!!! Oficjalnie umarłam. Planujemy ze Sly zrobić coś specjalnego na 50 tysięcy, możecie dawać swoje pomysły, chętnie zrobimy coś... Oryginalnego. Kurczę, jeszcze raz bardzo dziękuję i zapraszam do składania zamówień. 
~Raven

2 komentarze:

  1. Może zacznę dla odmiany od końca...
    Dlaczego w poniedziałek?! Ja będę w Warszawie dopiero w czwartek :ccc Będę smutać.
    A co do samego tekstu... Napisany jest okej, ale mam ochotę jak najszybciej wymazać to z pamięci. Nigdy więcej czytania fanficków o huncwotach. Nigdy więcej. Nie chcę wiedzieć, co siedzi w głowach osób, które parringują osoby takie jak Syriusz (Mój najukochańszy *.*) i Petera (Fuj.)
    A teraz muszę kończyć
    Pozdrawiam
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany... Kurde zniszczyłaś mi obraz Huncwotów, serio. Teraz mam przed oczami Syriusza i Petera w namiętnym uścisku. Rany, trzeba o tym zapomnieć. Nie mniej, jednak podoba mi się styl w jaki została napisana ta miniaturka. Widać, że masz lekkie pióro. :)
    Będę wpadać częściej i zapraszam do mnie:
    http://lost-memories-lost-love.blogspot.com/
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń