22 lutego 2017

Luna - Nowa przygoda.

Jest 1:19am a ja nie mogę spać. Jakie są tego skutki?

*rozpiszę się na dole, nie wiem czy jest po co liczyć na coś ciekawego heh*

 Można by powiedzieć, że w dzisiejszych czasach trudno o "miłość idealną". Taką, która będzie trwała wiecznie, bla bla bla...
 Idealną okazję do przekonania się o tym miała Luna Lovegood, która przeżywała swój najgorszy czas. Wierząc w nieskończoną miłość od Ralfa nie wahała się przed zostawieniem wszystkiego tylko dlatego, że ją o to poprosił. Jak się to skończyło? Cóż, szybko można o tym opowiedzieć.

 Otóż Luna, dwudziestosześciolatka o nazwisku dosyć znanym w świecie magii właśnie stała na wzgórzu, na którym jeszcze dziesięć lat temu stał jej dom. Po bitwie wiele się zmieniło, jej ojciec opuścił Londyn i wyruszył w daleką podróż w poszukiwaniu pewnego pożądanego przez niegi gatunku rośliny.
 Nie było go od dawna, a jakiś czas temu młoda kobieta dowiedziała się, że Ksenofilius nie zamierza już wrócić. Rodzinny dom Lovegoodów został zburzony, a na jego miejscu powstało małe miejsce Luny. Niby nic wielkiego, niewielka chatka wyczarowana przed kilkoma miesiącami. Ale to było coś jej.

 Siedząc na trawie i wpatrując się w księżyc, który dzisiaj jasno świecił w pełni, rozmyślała nad wieloma kwestiami. Głównym tematem był Ralf, który krótko mówiąc, postanowił zostawić Lunę. Dla kogo? Absolutnie nie miała pojęcia. Bolało ją to, ale nic nie mogła zaradzić na to, co odczuwała. Więc pozwoliła sobie na chwilę cierpienia w milczeniu. Chciała skorzystać z tego, że miała chwilę na bycie samą.
Inną kwestią było natomiast to, że prawdopodobnie zostanie sama przez najbliższy czas. Z pozycji siedzącej pochyliła się do tyłu, opierając się na łokciach. Uniosła głowę w górę.

 Gwiazdy rozświetlające niebo były widokiem, w jakim od lat była zakochana od dziecka. Nie raz wychodziła nocami na zewnątrz, by podziwiać niezbadane obszary nocnego nieba. Było to coś, co zawierało tajemnicę, a jednocześnie było czymś tal fascynującym. Można by pomyśleć, że zachwycanie się nocnym niebiem nie jest niczym szczególnym. Ale dla niej zdecydowanie takie właśnie było. Widząc przemykającą po czarnym niebie gwiazdę, pomyślała o tylu niespełnionych pragnieniach.

 - Gdybyś tu był... - Słowa wypowiedziane szeptem były pragnieniem, o jakim nigdy nie powiedziała. Na co dzień była raczej zamknięta, nie mówiła o swoich marzeniach i celach. Teraz wreszcie mogła być otwarta na cały świat, jaki rozciągał się tuż nad nią.

 Wtem gwałtowna myśl pojawiła się w jej głowie. Pewien jakże spontaniczny pomysł, który po prostu gdzieś zakwitł i jakby rozwijał się z każdą kolejną sekundą. Luna szybko podniosła się z ziemi, otrzepując ubrania. Poszła do wnętrza domku, do małej torebki wpakowując potrzebne rzeczy. Oczywiście pomogła sobie zaklęciami, bo to bardzo ułatwiało życie.
   Czas mijał szybko, a ona już niebawem była gotowa. Zupełnie spontaniczny pomysł, który wpadł do jej głowy mógł wprowadzić wiele zamieszania i cóż... To może być ciekawe.

Teleportując się niewiele miała do stracenia, po prostu w jednej chwili stała na wzgórzu, a teraz znalazła się na jednej z niemieckich dzielnic, chowając się za jednym z budynków. Przecież nie mogła trafić na środek ulicy. Odczekała chwilę i ruszyła za tłumem, szukając jakichś oznak obecności czarodziei, lub kogoś kto mógłby jej tę drogę wskazać.

 Przy pomocy kilku osób wreszcie trafiła do berlińskiego odpowiednika Dziurawego Kotła. Było tu bardzo podobnie i szybko Luna zrozumiała co i jak. Chciała tu zostać przez jakiś czas, spróbować czegoś nowego. Po prostu zmienić wszystko o sto osiemdziesiąt stopni chociaż na chwilę.

*

Trochę się ta chwila przedłużała, bo od czterech tygodni Luna pracowała w pewnej księgarni, która sprzedawała głównie książki o magicznych stworzeniach i roślinach. Coś idealnego dla niej. Nie była tu sama, bo jej współpracownik Chris ciągle otrzymywał jej towarzystwa i ani trochę nie mogła powiedzieć, że jej to przeszkadzało. Szczerze polubiła pełnego energii bruneta, który za wszelką cenę próbował zwrócić na siebie jej uwagę.
To było na swój sposób urocze, bo rok młodszy czarodziej czasem zachowywał się niczym siedemnastolatek. Tak, jakby nigdy nie dorósł całkowicie.
 Do tego bardzo często prosił Lunę o jakieś spotkania po pracy, a ona naprawdę polubiła to, jak była przez niego traktowana.

 Niczym dziwnym nie było więc, kiedy dwa miesiące później zaczęli się ze sobą spotykać. Początkowy dystans powoli zanikał, a ich relacje coraz bardziej się zacieśniły.

 Niewiele osób zdziwiło się, kiedy rok i trzy miesiące później Luna stanęła na ślubnym kobiercu po raz drugi, zostając żoną Chrisa.

 Luna nie tęskniła za Londynem. Owszem, chciałaby spotkać swoich przyjaciół, ale minęło już wiele czasu. Teraz jej życie było tutaj, pośród osób, które były tak podobne do niej.

 - Czy gdybyś mogła cofnąć się w czasie, zostałabyś w Londynie? - Chris wiele razy miewał wątpliwości, ale Luna zawsze rozwiewała je swoim szczerym uśmiechem i błyskiem w oku.
 - Nigdy.

*
I've got so much left to say.

Okay, więc...
Za cztery godziny muszę wstać do szkoły ups.
Nie wiem, czy ten post jest znakiem całkowitego powrotu. Po prostu niedawno czytałam te komentarze, które pojawiły się na blogu i tak mnie coś ruszyło...

Mam nadzieję, że pojawię się znowu już niedługo. Czas na wielkie zmiany moi drodzy :-)

 A więc jest tyle rzeczy, o których chciałabym Wam opowiedzieć, ale to blog z opowiadaniami a nie o moim życiu upsik.

Jednak się nie rozpisałam

 With all the love,
 Rey.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz