Czas na piąty rok nauki w Hogwarcie. Tego wieczoru Luna przechadzała się samotnie po ulicy Pokątnej w celu zrobienia zakupów potrzebnych do szkoły. Gdy miała już wszystko, postanowiła zajść do sklepu bliźniaków Weasley. Magiczne Dowcipy były dobrze prosperującym sklepem, w którym główną klientelę stanowili właśnie uczniowie Hogwartu. Dziewczyna nawet nie wiedziała, po co zmierza do sklepu, jednak poczuła nieuzasadnioną potrzebę, by w tym czasie znaleźć się właśnie w tym miejscu.
Gdy stała już przed wysokimi, czerwonymi drzwiami, westchnęła cicho i przekręciła gałkę. Mocne światło raziło ją po kilkunastu minutach poruszania się ciemną ulicą. Śmiechy i głośne rozmowy otoczyły ją, zewsząd rozchodziły się słodkie zapachy. Wszystkie te rzeczy nałożyły się na siebie, tworząc atmosferę typową w szkole. Fakt, że znajdowali się tu jedynie uczniowie, dodatkowo podsycał to wszystko. Lunie wydawało się, że widzi Ginny Weasley, swoją przyjaciółkę z domu Godryka. Rówieśniczka rzeczywiście stała na spiralnych schodach, razem z Hermioną przyglądając się niewielkim, różowym butelkom w kształcie długich kropli.
Luna podeszła do nich, posyłając im uśmiech. Krótką pogawędkę później dowiedziała się, że zabutelkowany specyfik to Amortencja, najsilniejszy eliksir miłosny na świecie. Wiedzą wykazała się oczywiście najstarsza z dziewcząt, wypowiadając formułkę, którą zapewne odszukała w podręczniku.
Nie interesowała jej zbytnio przemowa Gryfonki, która wymieniała wszystkie składniki czy właściwości eliksiru. Jednak uśmiechnęła się pogodnie i mruknęła, że musi iść.
Zapuściła się dalej w głąb sklepu. Stała przy stosie wąskich pudełek. Gdy otworzyła jedno z nich zobaczyła, że w środku znajdują się różdżki. Było ich wiele.
- A czego tu szukamy? - Wzdrygnęła się, gdy z zaskoczenia usłyszała za sobą rozbawiony głos.
Za nią stał Fred Weasley, opierający się o szeroką barierkę. Chłopak prezentował się bardzo dobrze w szacie w karmelowym kolorze. Podkreślała ciepły odcień jego oczu. Spojrzała w nie.
Były takie ładne... Jednak szybko ocknęła się. Nie mogła tak stać.
- No, Lovegood. Co robisz w naszym magazynie? - Zapytał. Ona rozejrzała się zaskoczona. Rzeczywiście, pomieszczenie wyglądało jak jakiś magazyn. Pełno tu było pudeł w różnych rozmiarach, fragmentów magicznej taśmy czy jakichś śmieci.
- M-magazyn? - Spojrzała na niego. Naprawdę nie zauważyła, że się tu znalazła. Musiała trafić tu w roztargnieniu. To przez nargle... Tak, to z pewnością one...
Luna w szybkim tempie pokonała odległość dzielącą ją od drzwi. Już chciała przejść, gdy poczuła, że Fred chwyta ją za rękę. Rzuciła mu krótkie spojrzenie po czym wyrwała się i pobiegła przed siebie. Jednak nie dane było jej długo uciekać, gdyż już po kilku sekundach wpadła na kogoś. Co gorsza, ta osoba miała najwyraźniej ze sobą jakiś eliksir.Luna zobaczyła, że różowy płyn spływa po jej białej szacie, plami jej włosy i twarz. Była tak zaskoczona, że nie poczuła nawet, jak kilka kropli wpływa do jej ust. Nic nie mówiąc dziewczyna odeszła w przeciwnym kierunku, opierając się o fragment wolnej ściany. Przetarła twarz ręką i zobaczyła, że grzbiet dłoni pachnie jej ulubionym kwiatowym zapachem. Poza tym czuła też budyń i... Zaraz, co? Jak ona mogła czuć swoje ulubione zapachy?
Przecież tak działa tylko
- Amortencja... - szepnęła i pierwsze co wpadło jej na myśl, to żeby poszukać kogo, kto jej pomoże. Jednak ten pomysł niemal wyparował jej z głowy, a jedyną rzeczą, która wypełniała jej umysł była myśl o Fredzie... Tak, tylko on mógł jej pomóc... Tylko on...
Czym prędzej udąła się do magazynu, w którym jeszcze kilka minut temu znajdowali się tylko we dwoje... Och, to było takie romantyczne! On jest idealny... Tylko on da radę coś z tym zrobić...
Zobaczyła, że chłopak właśnie zamyka drzwi od pomieszczenia. Chwyciła jego nadgarstek i pchnęła drzwi. Weszła z nim do środka, po czym stanęła na palcach i szepnęła mu do ucha
- Pomóż mi... Tylko ty możesz... - Reszty nie dokończyła, bo odsunęła się i ustami musnęła jego policzek. Chłopak spojrzał na jej szatę splamioną eliksirem. Na początku nie czuł nic, jednak po chwili dobyła go woń, słodka i przenikliwa.Zrozumiał, że to samo czuł, gdy ona przysunęła się do niego. Objęła go ramionami i ukryła twarz w zagłębieniu jego szyi. Chłopak nie mógł się skoncentrować, jednak zauważył, że była to prawie na pewno Amortencja.
Luna lekko dotknęła jego policzka, po czym wspięła się na palce i złożyła na jego ustach lekki pocałunek. Fred pogłębił go, przysuwając do siebie jeszcze bliżej dziewczynę. Przyparł ją do ściany, a ona nie wydała sprzeciwu. Oparła ręce na jego szyi i oddała się pocałunkowi.
Podobało jej się... zdecydowanie. Jednak po chwili puściła chłopaka i spojrzała mu w oczy. Naprawdę były piękne, o orzechowym odcieniu. Jaśniały w nich wesołe ogniki.
- Fred... Ja...- nie dokończyła, bo mocno przytuliła chłopaka. Nie umiała nad sobą zapanować. Eliksir był silniejszy od niej. Minęła jeszcze chwila, nim opamiętała się i zrozumiała, że obściskuje się z Fredem Weasley'em w magazynku jego sklepu.
- Amortencja... - Szepnęła i odsunęła się od niego. Nie mogła nic zrobić, ciągnęło ją do niego, jednak starała się zachować świadomość. Przesunęła palcem po jego policzku, ustach. Spuściła wzrok. Nie wiedziała, co myśleć. Na jej ustach zagościł lekki uśmiech.
- To nie była amortencja... - mruknął, po czym zerknął na nią. Wyglądała na zszokowaną. Ale przecież... Wiedziała co poczuła!
- To była podróba... Czujesz ten cały zapach, ale zastosowanie... Nie ma takiego. Ten eliksir to tylko kopia, bez żadnego celu... - Nim skończył mówić ona wybiegła ze sklepu. Zatrzymała się tuż przed wejściem, po czym pobiegła przed siebie. Byle dalej...
Przecież to niemożliwe... Że ona sobie to wszystko wmówiła? Jak?
Usiadła na schodach prowadzących do jakiegoś sklepu. Zaczął padać deszcz, jednak ona nie zwracała na to uwagi. Minęło kilka, może kilkanaście minut, nim ocknęła się. Była już późna pora, wszędzie panowała ciemność. W końcu dziewczyna osunęła się na podłoże i zamknęła oczy...
Byłą bardzo zmęczona...
****
- Hej mała, wstawaj! - Usłyszała łagodny głos. Nad nią stała starsza kobieta, u której Luna zatrzymała się na te kilka dni przed wyjazdem do Hogwartu.
- Co się dzieje? Jak pani mnie znalazła pod tym zajazdem? - Zapytała. Była jeszcze nie do końca przebudzona, patrzyła na czarownicę sennym wzrokiem.
- Jakim zajazdem? Musiało ci się coś przyśnić Luna. No już, wstawaj! - Głos była naglący. Dziewczyna skinęła głową i zobaczyła, jak kobieta opuszcza pokój.
Nie rozumiała, jednak po chwili to do niej dotarło.
TO był sen...
***
Ahahaah!!! Jestem! :) To na końcu... No po prostu musiałam to zrobić :D
Mam nadzieję, że się podoba, zapraszam do komentowania, zamawiania miniaturek i już nie przedłużam, przypominam o zapisach do naszej redakcji!
~Raven
Hej ;) Nominowałam Cie do LBA, więcej tutaj --> http://nefilim22.blogspot.com/2016/02/lba.html
OdpowiedzUsuńCzemu to tak skończyłaś?! Jesteś zua, bardzo zuaaa xD
OdpowiedzUsuńUwielbiam Lunę (o czym pewnie już wcześniej wspominałam), więc nie mam żadnych zastrzeżeń. O niej mogę czytać zawsze i wszędzie :D
Yhhh. Głupie gimnazjum. Głupia trzecia klasa. Totalnie zero wolnego czasu. Nauka, nauka i jeszcze raz nauka. A tak bardzo chciałam coś napisać i Wam podesłać :c Ale wiem, że narazie się do tego nie nadaję. Muszę jeszcze jakoś ogarnąć wszystko wokół. Gdyby jednak udało mi się napisać coś sensownego, to wam wyślę :)
Pozdrawiam
Kate xXx
PS Czy tylko ja nie mogę w nocy zasnąć, mimo tego, że średnio śpię po około 6 godzin? XD
Dziękuję bardzo za miniaturkę :) Czuję się wyróżniona! xD
OdpowiedzUsuńWiem, że późno komentuję, ale mimo ferii nie mam zbyt dużo wolnego czasu... A od poniedziałku będzie go jeszcze mniej :/
Cóż, opowiadanie bardzo lekko się czytało. Jedyne moje zastrzeżenia to to, że za krótko.
Co do następnych miniaturek... Może znowu coś w stylu kartki z pamiętnika jak u Cho? Tylko teraz z perspektywy kogoś innego :D
Życzę weny w dalszym pisaniu :*
~Incendio
Czemu nie:) Tak, kartka z pamiętnika z pewnością się pojawi, ale za jakiś czas, gdyż aktualnie piszę coś innego :)
UsuńSuper :) Nie mogę się doczekać tego "czegoś innego" :D
UsuńNa 1OO% będzie świetne, jak zwykle ^^ Tylko pozazdrościć talentu ;)
Pozdrawiam,
~Incendio