Z góry przepraszam za wszystkie możliwe literówki, jednak post jest pisany w całości na telefonie.
Ostatnia lekcja minęła szybko, Gryfonka szła szybkim tempem obok Pokoju Życzeń, gdy silne ramiona wepchnęły ją do środka. Ciasne pomieszczenie wypełniały płyny do czyszczenia, miotły i wiadra. Granger stała przyciśnięta do ściany. Ktoś naparł na nią.
- Jak wtedy... - szepnął i przycisnął usta do jej warg. Objął ją w talii i przywarł do niej ciałem. Zrobiło jej się bardzo gorąco. Splotła palce na jego szyi, czuła się fantastycznie.
- Pamiętam. - Mruknęła, gdy na chwilę oderwała się od niego. Poczuła, że uśmiecha się. Pogłębił pocałunek, lekko przygryzł jej wargę. Zsunął dłonie na jej biodra. O ile to możliwe, przysunął ją jeszcze bliżej siebie. Kochał ją.
- Rok temu... Seamus... - Jęknęła prosto w jego usta. Przypomniały jej się ówczesne wydarzenia.
*****
Eliksiry to męczący przedmiot. Przynajmniej było takie zdanie piętnastoletniego Gryfona. Nastroju chłopaka nie poprawiał fakt, że ciągle chodziła za nim Brown. Ta głupia dziewczyna naprawdę myślała, że ma u niego jakieś szanse. Właśnie szedł siódmym piętrem, był już blisko Pokoju Wspólnego, gdy usłyszał przesłodzony głos Gryfonki.
- Seaaaamuus!!! Nie uciekaj mi! - Krzyknęła za nim, a on tylko przyspieszył tempa. Słyszał jej dudniące kroki, była coraz bliżej, gdy Finnigan nieopatrznie wpadł na kogoś.
Hermiona stała zaskoczona, książka wypadła jej z ręki, gdy chłopak złapał ją za ramiona i wciągnął do najbliższego pomieszczenia. Gdy nie myśli się o Pokoju Życzeń dostatecznie długo, nie zmienia on swojej formy. Także teraz, para uczniów stała ledwo mieszcząc się w miniaturowym schowku na miotły.
- Hermiono, nie bądź zła za to, co teraz zrobię... - mruknął i objął jej szyję, przyciągając ją do siebie. Złożył na jej ustach długi pocałunek, gdy nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wparowała Brown. Patrzyła na nich niemal z przerażeniem. Wreszcie para Gryfonów oderwała się od siebie i spojrzeli na nią z uśmiechem. Blondynka miała zaś chyba zamiar zabić ich wzrokiem, przynajmniej na to wskazywało. Granger zaśmiała się i powiedziała wesoło.
- Ojejj... Chyba ktoś się wreszcie dowiedział... Hihihi - Zachichotała, przecisnęła się obok Gryfonki i wyszła z Pokoju. Seamus został sam z Lavender. Patrzył w jej oczy i powiedział twardo.
- Skoro już się dowiedziałaś, to może dasz mi spokój? - warknął i wyszedł zostawiając ją samą. Znalazł Hermionę w bibliotece, podziękował jej szczerze i obiecał, że kiedyś jej się odwdzięczy.
Hermiona siedziała przy wysokim stoliku. Cormac bardzo ją irytował i żałowała, że zabrała go ze sobą na przyjęcie profesora Slughorna. Pomyślała o kimś. On pewnie by z nią poszedł, w końcu był jej dłużnikiem. Ciągle pamiętała o wydarzeniach z maja w piątej klasie. Ciężko zapomnieć tal fantastyczny pocałunek... Hermionę wyrwał z rozmyślań męski głos. To McLaggen. Przyszedł by mówić jej, jaki to jest fantastyczny. Przynajmniej tak jej się wydawało, gdyż nie słuchała go. W głębokim poważaniu miała jego słowa. Myślami znowu błądziła po TYM miejscu. Seamus... Och, tego po prostu nie da się zapomnieć. Cormac odszedł, a Hermiona siedziała jeszcze przez chwilę. Zaraz jednak podniosła się i wyszła z pomieszczenia pod pretekstem wyjścia do łazienki. Wreszcie znalazła się za drzwiami. Miała choć chwilę spokoju. Oparła się i uśmiechnęła się pod nosem. Lekko zadrżała, gdy poczuła, jak jej nagie plecy dotykają kamiennej ściany. Zapewne stała by tak długo, gdyby nie fakt, że coś usłyszała.
Głośne kroki rozchodziły się echem po korytarzu. Granger rozejrzała się, jednak nikogo nie zauważyła. Dopiero po chwili ktoś wyłonił się zza rogu korytarza. To Seamus. Szedł wolnym krokiem, nucąc coś pod nosem. Gdy zobaczył Gryfonkę, uśmiechnął się szeroko.
- No witam, witam. Co tu robisz, sama, wieczorem? - Zapytał. Ona westchnęła cicho i mruknęła pod nosem.
- Ech... Popełniłam błąd, zabierając tu ze sobą Cormaca. Teraz przyczepił się do mnie. Mam go serdecznie dosyć...- Wpatrzyła się w podłogę.
- Wiesz, mogę Ci pomóc. Jeśli chcesz, oczywiście. - Odparł. Był jej to winien. Nadal pamiętał dzień, kiedy to ona uratowała go przed Lavender. Tak po prostu wypada. Dziewczyna pokiwała głową z aprobatą i razem z nim przeszła się po długich korytarzach. Omawiali szczegóły swojego planu.
Hermiona weszła do sali z uśmiechem na ustach. Już nie mogła doczekać się, aż zobaczy minę McLaggena. Ten zadufany w sobie typek był naprawdę irytujący. Gdy usiadła na krześle zobaczyła, że wspomniany Gryfon idzie w jej kierunku. Dzieliło ich już tylko kilka metrów, gdy nagle ktoś zasłonił Hermionie oczy. Poczuła dotyk ciepłej dłoni na skroni.
- Zgadnij, kto to. - Wesoły głos Seamusa był dla nastolatki jak zbawienie. Cieszyła się, że może na niego liczyć. Chłopak lekko pocałował ją w policzek i usiadł obok niej. Spojrzeli przed siebie. Starszy o rok Gryfon stał osłupiały, patrząc wściekle na parę.
- Hermiono... - Zaczął, siląc się na spokojny ton. - Czy możesz mi wytłumaczyć, o co chodzi? - Wzrok miał wlepiony w chłopaka.
- Och... No... Jakoś nie było okazji Ci tego powiedzieć... Moja wina. - Na końcu lekko zaśmiała się, po czym przysunęła się jeszcze bliżej przyjaciela. Podziękowała mu i dyskretnie udała się do swojego pokoju. Lepiej, żeby nie zbliżała się teraz do Cormaca.
Gdy dotarła do dormitorium, było już dosyć późno. Ku jej uciesze, następnego dnia była sobota. Będzie mogła zaszyć się w bibliotece i mieć spokój przez cały dzień.
Jednak jej zamiary zostały bezczelnie zniszczone przez pewnego Gryfona. Gdy dziewczyna szła trzecim piętrem usłyszała za sobą głośne kroki. Nie odwróciła się, a jedynie przyspieszyła tempa i zamiast na schody, w odruchu paniki weszła do damskiej łazienki. Cicho odetchnęła i spojrzała na swoje odbicie. Wyglądała tak, jak zawsze. Na chwilę przymknęła oczy.
Otworzyła je, nagle sparaliżowana strachem zauważyła coś. W lustrze...
Ktoś za nią stał. Wysoki, najpewniej mężczyzna zaczął podchodzić bliżej. Granger chwyciła różdżkę i już miała rzucić jakieś zaklęcie, gdy magiczny przedmiot wypadł z jej rąk i poleciał w stronę czarodzieja. Chwycił go i rzucił za siebie. Dziewczyna była bezbronna. Chłopak podszedł do niej i chwycił ją zs nadgarstki. Przyparł ją do ściany, napierając na nią ciałem. Hermiona zaczęła krzyczeć. Nie miała pojęcia kim jest czarodziej ani czego od niej chce. Ku jej nieszczęściu napastnik trafił w nią zaklęciem wyciszającym. Minęła chwila, może kilka minut, jednak dla Gryfonki były to najdłuższe i najgorsze chwile życia. Szarpała się i próbowała wyzwolić się z uścisku chłopaka. Jej poczynania były jednak na nic. Czarodziej był bardzo silny i wytrwale utrzymywał jej nadgarstki w żelaznym uścisku. Nagle zdarzyło się wiele rzeczy naraz. Ktoś wbiegł do łazienki, napastnik padł jak martwy na podłogę, Granger rzuciła się po różdżkę. Trzymała mocno przedmiot, jakby nie miała zamiaru nigdy go wypuszczać. Dopiero po chwili spojrzała na swojego wybawcę. To Seamus, stał z wyciągniętą przed siebie różdżką, patrzył na leżącego przed nim oprawcę. Hermiona wstała i powoli podeszła do Gryfona. Patrzyła na niego zszokowana. Nadal nie była pewna, co się właściwie stało. Finnigan objął ją ramieniem.
Granger poczuła się tak... Bezpiecznie w jego ramionach. Stała tak jeszcze przez jakiś czas.
- Dziękuję... O Boże, dziękuję Seamus. - Przytuliła go. Gdyby nie on... Nie wiadomo, jakie wydarzenia miały by tu miejsce. Nie chciała tu dłużej zostawać, nie mogła. Szybko poprawiła rozpiętą na kilka guzików koszulę i razem z chłopakiem wyszła z łazienki. W głębokim poważaniu miała czarodzieja, który leżał nadal nieprzytomny w łazience. Wyszli razem z łazienki, kiedy zobaczyli jak Lavender zmierza w ich kierunku. Gdy zobaczyła jak wspólnie wychodzą z toalety, ogarnięta szałem rzuciła się na dziewczynę.
- Ty nic nie warta szlamo! Jak mogłaś to zrobić?! Ja go kocham a ty bezczelnie
mi go odbierasz!! - Sięgnęła po różdżkę i już miała rzucić jakąś klątwę, gdy chłopak złapał ją za ręce i unieruchomił. Hermiona rozbroiła Lavender i rzuciła jej różdżkę na bok. Miała dosyć tej jędzy... Brown starała się uwolnić, jednak dopiero po chwili Gryfon puścił ją z wyrazem wściekłości na twarzy.
- Wiesz... Ona może o tym powiedzieć... komukolwiek. Plotka szybko się rozniesie, zaczną mówić,że jesteśmy razem. Nie wiem, co zrobimy... - szepnęła. Naprawdę nie wiedziała, co robić.
- No... - zaczął. Słychać było wahanie w
jego głosie.
- Możemy udawać... albo i nie... przepraszam, to głupi pomysł. - Mruknął. Jednak Granger nie podzielała tej opinii.
- To wcale nie jest głupi pomysł, wręcz przeciwnie. Podoba mi się to. - Odparła. Stwierdziła, że nie jest to taki zły pomysł.
- A więc, hmmm... Hermiono Granger, czy chcesz zostać moją dziewczyną? - zapytał z uśmiechem na ustach. Nie usłyszał odpowiedzi, zamiast tego Gryfonka przytuliła go i zaśmiała się cicho.
- Oczywiście, że tak. - Powiedziała. Tak to się zaczęło...
Nawet nie wiadomo kiedy to udawanie przerodziło się w prawdziwe uczucie. Dziewczyna zrozumiała, jak ważny jest dla niej Seamus. I w rocznicę dnia, kiedy to pomogła mu z Lavender, zgotował dla niej miłą niespodziankę. Pamiętała tylko, jak znowu całowali się w Pokoju Życzeń. A to co działo się później... Coś niesamowitego...
Hej! Dzisiaj trochę dłuższa moja notka, jednak mam kilka rzeczy do powiedzenia. Przede wszystkim - Wesołych Świąt Wielkanocnych! Życzę Wam wszystkim udanych świąt i mokrego poniedziałku ;)
Chciałabym także podziękować za wszystkie miłe komentarze pod ostatnim postem no i oczywiście chcę zachęcić Was do dalszego komentowania :) Miałam mały zastój weny, przez to właśnie pojawiło się opóźnienie. Jednak mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Zachęcam jeszcze do głosowania w ankiecie na następny parring i znikam już, bo trzeba wykorzystać wenę ;)
~Raven