19 stycznia 2016

Draco i Ginny

Ten post z dedykacją dla Żurka :) Powracam kochani!!

   Ginny Weasley. Bardzo dobra uczennica i niezawodna przyjaciółka. Co zrobiła? Otrzymała szlaban. I to w dodatku u profesora Snape'a. Nastolatka nie znosiła ów nauczyciela, jednak teraz ze spuszczoną głową szła przez korytarz w kierunku lochów. A wszystko przez Notta, Ślizgona który zepsuł jej eliksir. Kiedy, niby przypadkiem przechodził obok jej kociołka,  wsypał tam coś. To sprawiło, że gęsta ciecz zaczęła wydobywać się z jej kotła. Wszystko zaczęło parować i takim oto sposobem Gryfonka nie zaliczyła testu.
Była oczywiście wściekła na chłopaka, jednak nic nie mogła zrobić. Przynajmniej na razie...
   Po kilku minutach dziewczyna była już przy wejściu do pracowni. Zapukała mocno i chwilę później weszła do pomieszczenia. W klasie znajdował się profesor Snape ze złośliwym uśmiechem patrzący na nastolatkę. Obok, na krześle siedział Draco Malfoy. Rok starszy od niej chłopak patrzył z pogardą na piętnastolatkę. Dziewczyna patrzyła lekko zdezorientowana na nauczyciela. Ten przemówił, złośliwie uśmiechając się w kierunku dziewczyny
 - Weasley, pan Malfoy będzie nadzorował twoją pracę. Ja nie mam czasu na takie bzdury. - Po  tych słowach udał się na korytarz, zostawiając parę uczniów sam na sam. Ślizgon patrzył na dziewczynę z najwyższą pogardą, Posyłając jej jeszcze uśmiech zasiadł przy biurku i wytłumaczył dziewczynie, że jej dzisiejszym zadaniem będzie czyszczenie kociołków.
 - Dzisiejszym? - Zapytała lekko zaskoczona.
 - Tak Weasley, dzisiejszym. Będziesz tu przychodziła cztery razy w tygodniu. Przez najbliższe trzy tygodnie, jeśli zachcę, to możesz tu siedzieć i przez miesiąc. - Jego złośliwość chyba nie sięgała granic.
I tak Ginny jak najszybciej zabrała się do pracy. Przez cztery godziny swojego zajęcia nie odezwała się nawet słowem. Kiedy skończyła, odłożyła wszystkie środki czystości na miejsce i bez słowa wyszła.
Była zła. Zła na Malfoy'a, choć nawet nie wiedziała za co. Oczywiście bardzo ją irytował, jednak tym razem nawet się nie odzywał, nie komentował jej zajęcia, nie ubliżał jej. Nawet pozytywnie ją to zaskoczyło, jednak nie mogła dać tego po sobie znać. Nie będzie przecież mówić, że może się poprawił...
   Na następny dzień, po lekcjach dziewczyna ponownie zjawiła się w klasie. Tym razem miała czyścić stoliki po dopiero zakończonej lekcji eliksirów. Draco siedział wygodnie przy biurku, wyciągając rękę po jej różdżkę. Ta niechętnie mu ją oddała. Kręcił nią między palcami.
 - Wiśnia? - zapytał tylko.  Dziewczyna poruszyła energicznie głową. Na twarzy chłopaka zagościł lekki uśmiech. Dziewczyna spojrzała na niego zza jednego z końcowych stolików.
 - I włos jednorożca. - Mruknęła cicho.Draconowi przez myśl przeszło, że jego różdżka ma włos tego samego stworzenia. Ale to mógł być przecież czysty przypadek, tak?
- Ja też... Włos jednorożca - Sprostował. Spojrzał na Ginny. Ta nie zwracała na niego uwagi zajęta czyszczeniem już ostatniej ławki. Kiedy to ten czas minął? Gdy skończyła czynność poszła odnieść środki czystości. Malfoy spojrzał na zegarek. Gryfonka uporała się ze swoim zadaniem szybciej niż przypuszczał. Chwilę później tuż przy biurku stała wcześniej wspomniana uczennica. Pochylała się w kierunku chłopaka. On spojrzał w jej ciepłe brązowe oczy. Były takie ładne... Zapatrzył się w nie. Zobaczył wesołe ogniki mieniące się w kolorowych tęczówkach. Nawet nie spostrzegł momentu, w którym dziewczyna wyciągnęła rękę, chwytając swoją różdżkę. Na koniec jedynie uśmiechnęła się zalotnie i śmiejąc się wyszła z sali. Draco jeszcze przez moment patrzył w osłupieniu w miejsce, gdzie stała jeszcze przed chwilą Gryfonka. Nie wiedział do końca, o co chodzi. Ale pomyśli o tym kiedy indziej. Zabrał swoje rzeczy i wyszedł z klasy, kierując się do swojego dormitorium.
   Następnego poranka piętnastolatka weszła do Wielkiej Sali z uśmiechem na twarzy. Nie była tak naprawdę do końca pewna, dlaczego czuje się tak a nie inaczej, jednak dobry humor nie mijał przez najbliższe godziny. Po skończonej lekcji transmutacji, gdzie trenowali zmiany wyglądu, każdy wyszedł nieco odmieniony. Ginny, zamiast miedzianych włosów, miała burzę blond loków. Bardzo jej się ta lekcja podobała. Gryfonka szybko poszła odnieść książki do pokoju, cokolwiek odrobić trochę zadań, by o osiemnastej pojawić się w lochach. Dziewczynie nie udało się odczarować włosów, toteż wchodząc do klasy, nastoletni Ślizgon nie poznał jej. Dopiero po chwili zorientował się, że stoi przed nim Weasley'ówna. Obrzucił ją krótkim spojrzeniem, po czym wziął jej różdżkę. Na dzisiaj dziewczyna miała za zadanie posegregować stare woluminy leżące od lat na półkach. Wszystkie lektury wyglądały na wiekowe, a co za tym idzie, bardzo wartościowe. Piętnastolatka starał się jak mogła, by z książkami obchodzić się jak najdelikatniej. Jednak w pewnym momencie zachwiała się, gdy w jej ręce trafił bardzo ciężki egzemplarz o zakurzonej okładce. Dziewczyna chcąc go strzepnąć, puściła książkę. Gdy zobaczyła, jak lektura ciężko opada i niemal uderza o kamienną posadzkę, oparła się ciężko o znajdującą się za sobą półkę. W ostatniej chwili jednak blada dłoń pochwyciła księgę i zapobiegła zniszczeniu dokumentu. Dziewczyna patrzyła na to oniemiała.
Gdy wreszcie otrząsnęła się, spojrzała na stojącego przed nią chłopaka. Patrzył na nią z lekką pogardą, podając jej opasły tom. Przyjmując wolumin, poczuła jak chłodne palce Ślizgona muskają jej dłoń. Taka drobnostka zapadła dziewczynie w pamięć na długo. 
- Następnym razem uważaj bardziej, Weasley... - Warknął, odchodząc do biurka i zajmując przy nim miejsce. Rzucił jej jeszcze długie spojrzenie. Obserwował każdy, nawet najmniejszy ruch nastolatki. 
Minęła jeszcze godzina, może dwie, nim Gryfonka zakończyła pracę. Podeszła powoli do biurka, chcąc odebrać swoją różdżkę. Jednak zanim ją dostała, poczuła, jak Draco chwyta ją lekko za ramię. Odwróciła się w jego kierunku, piorunując go spojrzeniem. Jednak ten nic sobie z tego nie robił. Wziął w palce pukiel gęstych blond włosów, po czym mruknął jakieś zaklęcie. Jedynie chwila minęła, nim włosy wyprostowały się i wydłużyły, przybierając kolor miedzi.
 - Tak lepiej. - Mruknął. Jeszcze przez chwilę trzymał pasmo prostych teraz włosów. Patrzył w ciepłe, brązowe oczy rok młodszej uczennicy. Ona odwzajemniła spojrzenie. Chłopak poczuł coś dziwnego, jakby serce podskoczyło mu do gardła, by opaść ciężko chwilę później. Jeszcze nigdy nie czuł czegoś takiego. Jednak nie mógł nic zrobić. Puścił dziewczynę, odsuwając się. Jeszcze moment patrzył na nią, by wreszcie oddać jej różdżkę. Gdy ta trzymała już swój magiczny atrybut, odeszła w stronę drzwi. Patrzyła jeszcze przez chwilę na Ślizgona.
 - Dziękuję... Draco. - Powiedziała, zamykając drzwi klasy. Gdy była już za nimi, oparła się o chłodną ścianę. Nie wiedziała sama do końca, dlaczego poczuła się tak dziwnie w obecności Malfoy'a. Jednak podobało jej się uczucie, jakie towarzyszyło jej, gdy była w obecności Dracona.
W końcu dziewczyna odeszła do pokoju, skończyć zadania i położyć się spać.

****

   I tak przez następny tydzień dziewczyna odrabiała swój szlaban, bez żadnych większych wydarzeń. Zaczęła nawet w trakcie pracy rozmawiać z Malfoy'em. Sama wstydziła się do tego przyznać, jednak nie był on wcale taki zły, jak się wydawał. Był inteligentny, błyskotliwy, a złośliwość była wywołana jedynie niechęcią, no dobrze, nienawiścią do uczniów domu Godryka. Ale z dnia na dzień byłocoraz lepiej, coraz łatwiej im się rozmawiało. Gadali... tak naprawdę o wszystkim. O szkole i nauczycielach, o uczniach i lekcjach. Pewnego dnia Draco zdradził nawet co nieco o swoim dzieciństwie. Były to wyznania błahe, jednak to one zbudowały tą cienką relację między nimi. Nie można było tego jeszcze nazwać przyjaźnią, ale nie była to też wcześniejsza wrogość. 
   Gdy minęły wreszcie dwa tygodnie szlabanu, dziewczyna uświadomiła sobie, że gdy jej kara dobiegnie końca, również zakończy się jej relacja z młodym arystokratą. Nie była do końca pewna, co o tym myśleć. Z jednej strony cieszyła się z tego, w głowie mając nadal wspomnienia z przeszłości, gdy to chłopak dręczył ją niesamowicie, ale z drugiej strony czuła lekkie ukłucie w sercu, bo przez te krótkie dwa tygodnie poznała jego drugą stronę, której nigdy wcześniej nie widziała. Tak zamyślona szła przez korytarz, aż nie potknęła się o stojącą obok ławkę i prawie nie upadła. Jednak czyjeś silne ramiona złapały ją, ratując przed przewróceniem się. Ginny zaczęła się gwałtownie szamotać, dopóki nie odwróciła się i nie zobaczyła, że stoi za nią oczywiście Draco. 
Uspokoiła się natychmiast, lecz Ślizgon nadal jej nie puszczał. Jednak ani trochę jej to nie przeszkadzało. Posłała mu lekki uśmiech, jaki chłopak widział u niej tylko na szlabanach. Rozluźnił uścisk, aż wreszcie jego dłonie opadły bezwiednie, muskając ramiona Gryfonki.
 - Dzięki... - szepnęła cicho i odeszła. Ciekawe czy to, że właśnie o nim myślała, a on pojawił się znikąd to był przypadek... Dziewczyna szybko odeszła i byłą już obok swojej klasy, gdy usłyszała cichy głos za sobą
 - Nie spóźnij się na szlaban... Mam niespodziankę... - Wzdrygnęła się, gdy znienacka ktoś przemówił tuż obok niej. Domyśliła się, kto mówił, jednak nie miała bladego pojęcia, co za "niespodzianka" czekała ją na szlabanie.
Jednak wiedziała, że musi pozostać cierpliwa do wieczora. 
   Lekcja minęła szybko, po skończonych zajęciach dziewczyna miała jeszcze dwie godziny, zanim będzie musiała stawić się na szlaban. Poszła do dormitorium, zdjęła szkolne szaty i wzięła się za odrabianie lekcji. Musiała napisać wypracowanie z eliksirów na temat zastosowania kilku magicznych przedmiotów stosowanych przy warzeniu wywarów. Gdy Gryfonka poprosiła o pomoc Hermionę, szybko udało jej się skończyć zadanie. Jeszcze tylko jakaś bzdurna przepowiednia na wróżbiarstwo. Nastolatka napisała tylko kilka słów i szybko pochowała wszystkie podręczniki do torby. Gdy wszystko było poukładane Ginny sięgnęła tylko po różdżkę i wyszła z pokoju. Droga do lochów zajęła jej kilka, może kilkanaście minut. Co by nie mówić, dziewczyna była dosyć ciekawa, co czeka ją za drzwiami.
    Gdy wreszcie dotarła do klasy, zapukała cicho i po stosownym odczekaniu chwili, weszła do środka. Spodziewała się chyba wszystkiego... Ale nie niczego. O biurko stał oparty Draco, niedbale machając różdżką. Ginny poczuła się lekko zawiedziona. Ale w sumie... Czego mogła się spodziewać.
Podeszła do Malfoy'a i podała mu swoją różdżkę. Nawet nie wspominał o tym, ale ona robiła to już odruchowo. Gdy ten przyjął ją, rzucił krótkie spojrzenie dziewczynie. Ona odwzajemniła je, a na jej twarzy zagościł lekki uśmiech. Osunęła się, ale uśmiech nie schodził z jej twarzy. Rzuciła tylko krótkie pytanie
 - Co mam robić? - Po tych słowach znowu spojrzała w oczy Ślizgona. Były blade, niebieskie. Jednak nie było w nich nienawiści, tak często spotykanej w zimnym spojrzeniu. Teraz jego oczy zdradzały coś innego. 
Takie jakby... Ciepło? Lekki uśmiech zagościł na twarzy chłopaka, gdy patrzył w oczy Gryfonki. Zrozumiał coś... Ona mu się spodobała... Pomimo wszystkiego...
Długo tak wpatrywali się w siebie. Bez żadnych słów, gestów. Po prostu patrzyli. Mijał czas szlabanu, a oni? Nie zwracali na to kompletnie uwagi. Draco pochylił się w stronę dziewczyny. Poczuł, jak jego  usta odnajdują ciepły policzek, a następnie lekko muskają go. Odsunął się, rzucając długie spojrzenie nastolatce. Patrzyła na niego lekko onieśmielona, jednak tylko chwila minęła, nim podeszła do niego. Przysunęła się, obejmując jego szyję. Stanęła na palcach, by złożyć lekki pocałunek na chłodnych ustach chłopaka. Po tym geście puściła go i spojrzała na zegar. Cóż... Jej szlaban właśnie dobiegł końca.
 - Do następnego szlabanu, Draco... - Mruknęła, wypowiadając jego imię z mieszaniną uczuć.
Wyszła z klasy, zalotnie kręcąc biodrami i co chwila oglądając się w stronę chłopaka. W końcu zamknęła drzwi klasy, wychodząc z niej. Ginny była zaskoczona tym wszystkim. Tym, co przed chwilą działo się za zamkniętymi drzwiami klasy. Ona pocałowała Dracona Malfoy'a, a następnie tak po prostu odeszła.
A on nawet jej nie zatrzymał... W końcu po kilku minutach stania w miejscu ruszyła do Pokoju Wspólnego, by oddać się rozmyślaniom. To wszystko było... Skomplikowane.

*****

   Draco leżał na łóżku w swoim dormitorium. Był zdziwiony wszystkimi wydarzeniami, jakie działy się w sali. Wiedział, że nie może dać nikomu poznać po sobie, że coś się stało. Wystarczy tylko przybrać codzienną maskę obojętności. I miał nadzieję, że to wystarczy. Jednak ta maska znikała w każdym momencie, gdy chłopak spotykał młodą Weasley'ównę. Ta dziewczyna miała w sobie niezwykły urok, potrafiła zjednać w sobie każdego, nawet kogoś takiego jak Malfoy. A nie było to nic łatwego. Jednak co mógł zrobić?
Najlepszym wyjściem wydawało mu się udawanie, że nic się nie stało, że żaden pocałunek nie miał miejsca. Ślizgon nie był jednak przekonany, ile czasu uda mu się kłamać. Ale przecież on był z domu Salazara! Tu trafiają tylko wyjątkowi. Czas pokaże jednak, jak to wszystko się skończy. 

   W środowy poranek wszystko wydawało się normalne dla Gryfonki. Wstała, spakowała książki i zeszła na śniadanie.  Przy stole zajęła miejsce obok Hermiony. Ucięła sobie z nią krótką pogawędkę. Rozmawiały na jakieś nieobowiązujące tematy, o lekcjach czy zadaniach domowych. Gdy Ginny odeszła już od stołu, kierując się do sali zaklęć. Gdy stała już przy drzwiach, zobaczyła, że w jej kierunku zmierza grupa rok starszych Ślizgonów. Blaise, Crabbe, Goyle, Teodor Nott i Pansy Parkinson z Draconem na czele patrzyli z pogardą na nastolatkę. Jednak ta nie przejmowała się nimi. Zauważyła, że jedynie Malfoy patrzy na nią normalnie. Jak na koleżankę, nie jak na wroga. Gdy byli już obok niej, Draco niespodziewanie podszedł do niej i objął ją. Usłyszała jęk Parkinson i okrzyki zdzwienia reszty. Poczuła, że Ślizgon całuje ją. Była tak zaskoczona jego zachowaniem, że nie zauważyła nawet jak nadeszła reszta jej klasy. Wszyscy wpatrywali się w parę uczniów. Nikt jednak nie odezwał się ani słowem.  
 - Weasley, jesteś moja... - szepnął. Znów ją pocałował. Istny ogień wybuchł między nimi. Wszyscy wokół nadal patrzyli na nich. W krótką chwilę rozpoczęły się szepty i rozmowy o minionym wydarzeniu. Szybko cała szkoła dowiedziała się o tym, że Ginny została dziewczyną Ślizgona. Niewielu Gryfonów jednak cieszyło się z tego. Uważali, że ich zdradziła. Ale ona miała gdzieś wszystkie pogłoski. Teraz liczył się dla niej tylko on. Tylko Draco Malfoy był teraz ważny...

****

No nareszcie! Miniaturkę pisałam baaaardzo długo, jednak uważam że wyszła bardzo dobrze. Yhh parring taki piszę pierwszy raz dlatego tak długo. Przepraszam za długą nieobecność, jednak teraz już jestem :) 
Zapraszam do komentowania, obserwowania i tak. Powracam!!! 
~Raven 

4 komentarze:

  1. Bardzo dziękuję w imieniu koleżanki :)
    Cieszę się, że wracasz, bo nie miałam co czytać xD
    No i tak jak zwykle opowiadanie świetne! Życzę dalszej weny w pisaniu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) W najbliższym czasie spodziewaj się także Fred x Luna ;)

      Usuń
  2. A ja, jak zwykle, spóźniona :P Niby ferie, a czasu jeszcze mniej niż normalnie -,-
    Miniaturka? Amazing ^^ Długość idealna (Udaje ci się pisać coraz dłuższe opowiadania, za co ode mnie wielki plus). Parring (choć nietypowy) jest całkiem spoko. Wszystko dzieje się trochę zbyt szybko, ale dla postronnego obserwatora może wydawać się w porządku. (Bo wiesz... Draco, to jednak Draco... Jego ciężko ogarnąć :P) Trochę powtórzeń, ale mogę przymknąć na to oko, bo mam dobry humor :D
    Nie mam weny na dłuższy komentarz, więc po prostu dodam, że niecierpliwie czekam na kolejne opowiadanie :D
    Pozdrawiam
    Kate xXx

    OdpowiedzUsuń