Neville biegł przez Hogwardzki korytarz. Trwała wojna, wszędzie widział walczące osoby. Ten widok nie należał do przyjemnych.
Gdzieniegdzie widział także martwe ciała. A to było jeszcze gorsze.
Szukał pewnej dziewczyny. Myślał, że spotka ją przy Pokoju Wspólnym Krukonów, jednak nie było jej tam.
Neville wiedział, że może nie przeżyć jutra, więc już teraz chciał coś powiedzieć Lunie.
Krukonka była dla niego taka miła, napewno nie odmówiłaby pomocy mu. Neville'a zaczarował jej charakter, jej postawa.
Choć dla większości Luna była po prostu dziwadłem, dla niego była fantastyczna, taka inna niż wszyscy.
Biegł na oślep wypytując każdego czy nie widział blondynki. Neville skierował się do Wielkiej Sali, szukał jej tam. I wreszcie ją zobaczył. Dzielnie walczyła z jakimś Śmierciożercą, a ten ewidentnie dominował nad dziewczyną. Gryfon wyciągnął różdżkę, rzucając Drętowotę na przeciwnika. Teraz walczyli ramię w ramię pokonując kolejnych popleczników Voldemorta. W końcu, gdy chyba mogli pozwolić sobie na chwilę wytchnienia Neville pozwolił sobie na wypowiedzenie tego, co od tak dawna ciążyło mu na sercu. Wziął Lunę za rękę i powiedział szybko
- Luna... Ja szaleję za tobą! Jeśli nie przeżyję jutra to chciałbym, abyś to wiedziała. - powiedział jej. Ta patrzyła tylko na niego zaskoczona.
Chłopak nie chciał tak stać. Pochylił się i złożył na ustach Krukonki delikatny pocałunek. Ten gest został jednak szybko przerwany. Po chwili musieli znowu rzucić się w wir walki. W jakimś momencie zostali rozdzieleni. Luna szukała długo Neville'a. Jednak nie udało jej się to. Dopiero pod koniec, gdy Harry ostatecznie zabił Lorda Voldemorta znalazła chłopaka.
Gryfon leżał nieprzytomny. Na jego piersi i brzuchu rysowały się głebokie rany. Krukonka spojrzała na nie z przerażeniem. To zdecydowanie mogły być śmiertelne obrażenia. Ale on nie mógł umrzeć. Nie mógł jej teraz zostawić. Nie teraz...
Luna zaczęła wyszeptywać wszelkie zaklęcia uzdrawiające, jakie tylko znała. Spojrzała na chłopaka
- Neville, błagam... - powiedziała cicho. Po jej policzkach spłynęły słone łzy. Nie oddychał...
Opadła na kolana... Ukryła twarz w rękach. Chciała umrzeć. Teraz, tutaj. Razem z nim.
Ale w tym momencie stało się coś, czego się nie spodziewała.
Neville ocknął się. Najpierw rozglądał się nieprzytomnie, potem skupił swój wzrok na stojącej przed nim dziewczynie. Wyglądała na przerażoną. Słyszał jej cichy szloch. Spróbował coś powiedzieć, jednak nie udało mu się. Zdobył się jednak na mały gest. Wyciągnął rękę i dotknął lekko jej ramienia.
Luna rozejrzała się i spojrzała na chłopaka, który siedział przed nią. Najpierw z niedowierzaniem a potem z niemym zachwytem. Rzuciła się na niego, zamykając go w uścisku.
- Oh Neville... - Szepnęła. Dopiero teraz zrozumiała, jak Neville jest jej bliski. To w takiej sytuacji rozumie się prawdziwą miłość...
-Kocham cię Luna - powiedział, patrząc jej w oczy.
- A ja ciebie, Neville... - odparła. Wszystko ładnie i pięknie, gdyby nie fakt, że niektórzy Śmierciożercy dalej walczyli. Gryfon z Krukonką pobiegli by pomóc. Ostatecznie, oczywiście, wygrali wojnę.
Dla Neville'a to było śmieszne. Najlepsze wspomnienia miał związane z wojną... Ale każdy ma własny gust, prawda?
Parring na zamówienie i dedykacją dla Klaudii. Mam nadzieję, że Nuna Ci się spodoba. Zachęcam także do komentowania naszych postów.
-vphelps
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz