*****
Draco szedł długim korytarzem Hogwartu. Miał powyżej uszu tej całej Parkinson.
Dziewczyna była bardzo irytująca, bez przerwy się do niego przystawiała.
Nie dość, że ciągle go nazywała swoimi "uroczymi" imionami, to ciągle zanim biegała.
Naprawdę, od takich dziewczyn można oszaleć...
Kilka minut temu skończyła lekcje. Teraz miał czas dla siebie.
Niestety dla niego, bo wolny czas Pansy zawsze czas spędzała albo u jego boku, ewentualnie na siedzeniu w dormitorium i pindrzeniu się.
Nagle w jego głowie zajaśniał plan. Ale czy był dobry? Zawsze warto spróbować.
W końcu, gdyby Pansy zobaczyła, że Draco chodzi z jakąś dziewczyną...
Ale nasunęło się kolejne pytanie. Kim będzie ta dziewczyna?
Malfoy w końcu zawsze miał wymagania wobec dziewczyn.
Jednak teraz to zeszło na drugi plan. Chłopak nawet nie zauważył, gdy z ciepłych korytarzu Hogwartu wyszedł na szkolne błonia.
Wiał zimny wiatr, a Draco nie wziął ze sobą płaszcza...
A co, jeśli zmarznie?! Nie mógł sobie na to pozwolić...
Szybko zmienił kierunek swej drogi. Już po kilku minutach stał w murach Hogwartu.
Usiadł na najbliższej ławce i odetchnął. Chwilowo miał spokój.
Jednak wiedział też, że to cisza przed burzą...
- Dracuuuuusiuuu!!! - Zabrzmiał głos Ślizgonki.
Rozglądała się po korytarzu nawołując chłopaka. W końcu namierzyła go wzrokiem.
Podbiegła do niego jak najszybciej i dotknęła jego zimnego policzka.
Draco odsunął się. Dłoń Parkinson osunęła się z jego twarzy i spadła na ławkę, na której siedzieli.
Tyle razy powtarzał dziewczynie, że ona nic dla niego nie znaczy.
Ale ta pusta lala nic nie rozumiała, oczywiście...
- Parkinson! Przestań! Ja... Ja mam dziewczynę! - powiedział na poczekaniu.
Długo nie czekał na reakcję dziewczyny.
- CO?!?! To niemożliwe! Niby która? - krzyknęła ze łzami w oczach.
Malfoy szybko rozejrzał się po korytarzu. Tylko jedna dziewczyna nim przechodziła...
- Luna! Kochanie już jesteś... Gdzie ty byłaś? - podbiegł do niej i przytulił ją.
Pansy patrzyła na tę scenę jak oniemiała.
Luna była na pewno nie mniej zdziwiona zachowaniem młodego arystokraty.
Jednakże nie mówiła nic o scenie.
- Byłam na dworze... Szukałam Pompelów Błotnistych. - Odparła jedynie rozmarzonym głosem.
Nic nie wskazywało na to, aby miała pojęcie, że właśnie Pansy wybiegła z korytarza, płacząc i jęcząc.
Draco wędrował za nią wzrokiem, a gdy zniknęła podszedł do Luny i powiedział
- Na Merlina, dzięki Lovegood. - Krukonka jedynie wzruszyła ramionami i powędrowała dalej.
Chłopak nie szedł za nią. Bo co by jej powiedział? Na pewno nie będzie tłumaczył jej się z tego co tu zaszło. Bo po co? Jeszcze by się komuś wygadała...
Chłopak chwilowo nie miał nic w planach. Postanowił wybrać się do Pokoju Życzeń, zrelaksować się...
W końcu, gdyby Pansy zobaczyła, że Draco chodzi z jakąś dziewczyną...
Ale nasunęło się kolejne pytanie. Kim będzie ta dziewczyna?
Malfoy w końcu zawsze miał wymagania wobec dziewczyn.
Jednak teraz to zeszło na drugi plan. Chłopak nawet nie zauważył, gdy z ciepłych korytarzu Hogwartu wyszedł na szkolne błonia.
Wiał zimny wiatr, a Draco nie wziął ze sobą płaszcza...
A co, jeśli zmarznie?! Nie mógł sobie na to pozwolić...
Szybko zmienił kierunek swej drogi. Już po kilku minutach stał w murach Hogwartu.
Usiadł na najbliższej ławce i odetchnął. Chwilowo miał spokój.
Jednak wiedział też, że to cisza przed burzą...
- Dracuuuuusiuuu!!! - Zabrzmiał głos Ślizgonki.
Rozglądała się po korytarzu nawołując chłopaka. W końcu namierzyła go wzrokiem.
Podbiegła do niego jak najszybciej i dotknęła jego zimnego policzka.
Draco odsunął się. Dłoń Parkinson osunęła się z jego twarzy i spadła na ławkę, na której siedzieli.
Tyle razy powtarzał dziewczynie, że ona nic dla niego nie znaczy.
Ale ta pusta lala nic nie rozumiała, oczywiście...
- Parkinson! Przestań! Ja... Ja mam dziewczynę! - powiedział na poczekaniu.
Długo nie czekał na reakcję dziewczyny.
- CO?!?! To niemożliwe! Niby która? - krzyknęła ze łzami w oczach.
Malfoy szybko rozejrzał się po korytarzu. Tylko jedna dziewczyna nim przechodziła...
- Luna! Kochanie już jesteś... Gdzie ty byłaś? - podbiegł do niej i przytulił ją.
Pansy patrzyła na tę scenę jak oniemiała.
Luna była na pewno nie mniej zdziwiona zachowaniem młodego arystokraty.
Jednakże nie mówiła nic o scenie.
- Byłam na dworze... Szukałam Pompelów Błotnistych. - Odparła jedynie rozmarzonym głosem.
Nic nie wskazywało na to, aby miała pojęcie, że właśnie Pansy wybiegła z korytarza, płacząc i jęcząc.
Draco wędrował za nią wzrokiem, a gdy zniknęła podszedł do Luny i powiedział
- Na Merlina, dzięki Lovegood. - Krukonka jedynie wzruszyła ramionami i powędrowała dalej.
Chłopak nie szedł za nią. Bo co by jej powiedział? Na pewno nie będzie tłumaczył jej się z tego co tu zaszło. Bo po co? Jeszcze by się komuś wygadała...
Chłopak chwilowo nie miał nic w planach. Postanowił wybrać się do Pokoju Życzeń, zrelaksować się...
Szedł po schodach kierując się na 7 piętro. W końcu minął jakiś stary gobelin
i stanął przed ścianą.
W końcu jego oczom ukazały się drzwi.
Wchodząc nikogo nie zauważył.
Dopiero po chwili zobaczył siedzącą na prostej kanapie postać. Blondynka była zamyślona. W zadumie wpatrywała się w sufit. Nie zwracając na nią zbytniej uwagi Draco usiadł w znajdującym się nieopodal fotelu. Było to miękkie siedzenie, Draco zapadł się w fotel.
Chłopak spojrzał teraz na dziewczynę.
Luna była na swój sposób piękna...
Nie! On nie mógł tak o niej myśleć... Może i była czystej krwi, urody jej nie brakowało, była inteligentna, wyjątkowa..
Teraz do Malfoya coś dotarło... Ona była dla niego dobra. Przyjrzał się jej dużym, niebieskim oczom zerkającym w zadumie na sufit. Nie widział w nim nic wyjątkowego... Jednak ona chyba tak.
Delikatne rysy, podkreślone kości policzkowe, pełne usta, zastygłe w delikatnym uśmiechu.
Była ładna, i to bardzo.
Nie chciał jej wyrywać z rozmyślań, ale ona najwyraźniej już je zakończyła.
Chciał coś powiedzieć. Ale co?
Luna patrzyła na niego z małym zainteresowaniem. Zerkała na niego, szybko odwracając wzrok gdy odwzajemniał spojrzenie.
Jej policzki pokryły się bladym rumieńcem. Wyglądała uroczo.
Krukonka na pewno nie spodziewała się,że jeden z najprzystojniejszych chłopaków w Hogwarcie zwróci na nią uwagę... Przecież nie miałby powodu.
I nagle jakby nigdy nic Draco usiadł obok niej na kanapie. Ręką przesunął po jej dłoni. Lunę przeszły przyjemne dreszcze pod wpływem jego dotyku.
Spojrzała na niego, jak zawsze rozmarzonymi oczami.
Może to i głupie, jednak dwa lata temu, kiedy odbywał się Bal Bożonarodzeniowy ona po cichu marzyła, że pewnego dnia podejdzie do niej Malfoy, prosząc ją o obecność przy jegi boku w trakcie balu.
Oczywiście tak się nie stało. Ostatecznie Luna nie poszła na bal, wypłakując sobie oczy w dormitorium. Nigdy nikomu o tym nie powiedziała, jednak do teraz czuła coś do młodego arystokraty.
W końcu chłopak przysunął się jezzcze bliżej, gładząc jej policzek mruknął tylko wprost w jej usta
- Jesteś idealna... - Reszta słów nigdy nie wyszła na światło dzienne.
Dracon zamknął usta Luny czułym pocałunkiem. Dziewczynie było tak dobrze jak chyba jeszcze nigdy. Fantastyczny dreszcz sunął po jej plecach, gdy wargi chłopaka ocierały się o jej usta. Zapewne mogliby jeszcze trwać, przytuleni, złączeni w pocałunku, jednak w tym momencie do pokoju ktoś wszedł. Dziewczyna drgnęła i szybko odsunęła się od Malfoya. W drzwiach stała wściekła i załamana Pansy.
Patrzyła jak Draco łapie Lunę za rękę. Nie potrzebowała nic więcej. Wybiegła tak szybko jak weszła.
Tymczasem w Pokoju Życzeń Draco i Luna nadal pozostawali zajęci sobą.
Mieli nadzieję, że już nikt im nie przeszkodzi...
*****
Skończyłam! Mam także do Was, czytelnicy, male pytanie odnośnie moich postów. Czy wolicie, abym pisała krótsze miniaturki, które będą pojawiały się w miarę możliwości jak najczęściej, czy abym pisała dwa czy trzy w tygodniu dłuższe posty? Zapraszam do komentowania i dziękuję, że jesteście...
~Blue Raven
Jezuuu... Ale dziwnie się to czytało.
OdpowiedzUsuńNigdy nie brałam pod uwagę tego, że oni kiedykolwiek mogliby być parą.
Oni są zbyt różni.
Taki związek zbyt długo by nie wytrwał :/
Sam tekst może być.
Draco jakoś nie pasuje mi do tego z kanonu, ale było w miarę okej.
Najdziwniejsza chyba jednak była postać Pansy :/ Myślałam, że Ślizgoni nie płaczą, ale okej :'D
Jeśli mam być szczera to zdecydowanie wolałabym jakieś dłuższe opowiadania, ale rzadziej. Czyta mi się je o wiele wygodniej.
Ale nie przejmuj się. Będziesz pisać, gdy będziesz miała czas. Robisz to przecież dla przyjemności, a nie z obowiązku :)
Decyzja należy do ciebie. A jeśli czytelnikowi nie zrozumie, że robisz to z własnej nieprzymuszonej woli i nie ma prawa cię do niczego zmuszać, to jego problem.
Powtórzę. To twój blog, więc to do ciebie należy wybór.
Serdecznie pozdrawiam
Kate xXx
No cóż, fakt, dziwnie to wyszło... :)
OdpowiedzUsuńTeraz zaczynam pisać Harry x Luna, myślę, że Ci się spodoba. Fakt, chyba lepiej piszę mi się dłuższe miniaturki, z bardziej rozwiniętą fabułą, większym opisem wszystkiego...
Myślę, że wiesz co mam na myśli ;)
Również pozdrawiam
Blue Raven