W tych momentach odczuwa się tylko wewnętrzną pustkę, której nie można w żaden sposób zapełnić. Tylko oni mogli jej pomóc. Tylko wtedy czuła się dobrze...
*****
Hermiona nie pierwszy raz obudziła się z krzykiem, który zamarł na jej ustach.
Wiedziała, że nic by nie zrobiła z tym, co się z nią dzieję. Po prostu musiała przeżyć wojnę, a ta jak nic zmienia ludzi. Teraz postanowiła wrócić do Hogwartu. Chciała zdać Owutemy i wieść spokojne życie. Ale czy takie jest możliwie, gdy jest się najbliższą osobą dla Złotego Chłopca, Tego, który zabił samego Lorda Vodemorta?
Dziewczyna podniosła się z łóżka, po czym podeszła do niewielkiego lusterka zawieszonego na ścianie i zlustrowała swoje odbicie.
Westchnęła cicho, gdy zobaczyła swoje zmęczone oczy. Były w brązowym odcieniu. Trochę jak czekolada. Ale czy to ważne? Sińce pod oczami, które były skutkiem nieprzespanych nocy zaczęły znikać. Hermiona wierzyła, że z każdym dniem będzie z nią coraz lepiej.
Odgarnęła z oka kosmyk włosów, który wydostał się z włosów, które miała związany w luźny kucyk. Poczuła w sobie tę okropną pustkę, jaka wypełniała ją od tygodni.Co będzie, jeśli ta pustka nigdy nie przeminie ? Jeśli będzie skazana na to okropne uczucie, że już nic jej nie czeka? Stała by tak zapewne jeszcze długo, gdyby nie fakt, że ktoś zapukał do jej drzwi.
-Hermiono.. Nie chciałem ci przeszkadzać... - usłyszała głos. W lustrze widziała odbicie swojego najlepszego i tak naprawdę jedynego przyjaciela. Harry Potter stał w drzwiach jej pokoju, niepewnie na nią patrząc.
- Nie Harry, nie przeszkadzasz. - Odparła, podchodząc do niego bliżej. Sięgnęła ręką do przyjaciela, po czym delikatnie go objęła. Nawet nie wiedziała, że ten przyjacielski gest wywołał burzę emocji w umyśle Harry'ego.
Złoty Chłopiec nie był w stanie jej tego powiedzieć, ale od długiego czasu coś do niej czuł.
I to nie było zwykłe, przyjacielskie uczucie...
Odwzajemnił uścisk przyjaciółki, przytrzymując ją dłużej, niż by tego chciał.
Gdy czuł jej dotyk, było mu tak dobrze. A tam.. Dobrze - To było dla niego uczucie niemal nie do opisania! Wtulił twarz w jej miękkie włosy...
-Harry ? - zapytała niepewnie Hermiona, patrząc na przyjaciela. Dziewczyna musiała to zaobaczyć w jego oczach, on naprawdę tego chciał. On chciał jej. Tylko jej.
-Hermiono ja.. - urwał nagle spuszczając wzrok i przyglądając się z wielkim zainteresowaniem swoim butom. Chciał już coś powiedzieć, gdy Hermiona mocno przylgnęła do niego, zamykając go w swoim uścisku. On odwzajemnił go, przez chwilę pomyślał nawet, że być może dziewczyna czuje do niego to samo, co on do niej, jednak nie miał okazji zapytać, bo w tym momencie dziewczyna zamknęła mu usta pocałunkiem.
W Harrym wybuchł ogień. Taki, jakiego nie czuł, całując Cho czy Ginny.
Tego nie spodziewał się po Hermionie, że to ona pokaże, jak jej na nim zależy. Chciał wyznać jej uczucia, jednakże ona go wyprzedziła. I to w całkiem miły sposób.
Odsunęli się od siebie, jednak Harry złapał ją za ręce, patrząc jej w oczy.
- Hermiono... - szepnął, ale wiedział, że w tym momencie słowa na nic się nie zdadzą. Teraz liczyli się tylko oni. Tu, teraz, mgli stać tu przez wieczność, gdyby nie odgłos zamykanych drzwi. Spojrzeli jeszcze szybko po sobie, po czym Harry wyszedł z pokoju, nic nie mówiąc.
Po prostu ją tu zostawił, a ona nadal stała oszołomiona tym, co wydarzyło się zaledwie dwie minuty temu. Kto wie, co stanie się, gdy Ron ponownie opuści Grimmauld Place 12 ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz